Wieliczka - " białe złoto" z kopalni

Wieliczka - małe miasteczko, które wraz z przyległymi wsiami graniczy z Krakowem od północno-zachodniej strony. W południowej części wielicka gmina rozciąga się na Pogórzu Wielickim. Z górnej częsci miasta , od południowej strony widać Kraków jak na dłoni - trochę jak na wzgórzach Los Angeles - widok wcale nie gorszy. Zdecydowanie gmina się rozwija, jest ogromna różnica między tym co było kilkanaście lat temu. Ale dzisiaj napiszę o kopalni soli w Wieliczce, i o tym co ma wspólnego z Wawelem, Uniwersytetem Jagiellońskim itd. Pewnie wszyscy z Was byli w kopalni:) , więc zamiast zdjęć kopalni - zdjęcia wielickiego rynku. Wielickie Centrum Kultury na rynku.
Oto w skrócie historia wydobycia soli. "21 kwietnia 1368 r. Kazimierz Wielki wydaje statut żupny. Dokument określa zasady wydobycia i sprzedaży soli na trzy stulecia. Kazimierz Wielki wydał statut żup solnych, bo jako dobry gospodarz chciał uporządkować przepisy dotyczące wydobycia i sprzedaży soli. Król dążył do zwiększenia dochodowości żup krakowskich, czyli kopalń w Wieliczce i Bochni. Żupy działały wcześniej na podstawie prawa zwyczajowego. Zanim tradycję przekształcono w ordynację, rada królewska przesłuchała wszystkich mających pojęcie o funkcjonowaniu kopalni, m.in. żupników, podżupków, sztygarów i cieśli, zarówno - jak dziś byśmy to powiedzieli - czynnych zawodowo, jak i emerytów. Zeznawali pod przysięgą. Ich zeznania spisał i zredagował Dymitr z Klecia, podskarbi krakowski. Przygotowany przez niego dokument zatwierdziła rada królewska i monarcha. W ten sposób powstała ordynacja, zwana statutem żup krakowskich. Był to pierwszy obszerny dokument normujący prawo górnicze obowiązujące w solnym przedsiębiorstwie. W dokumencie dokładnie opisano m.in. sposób wydobycia soli, określono rodzaje produktów z soli, ich ceny, wyszczególniono urzędników i pracowników (górników). Statut Kazimierza Wielkiego, z pewnymi zmianami, obowiązywał aż do roku 1649. Król, wydając statut, chciał też ograniczyć samowolę fiskalną zarządzających kopalniami urzędników i ograniczyć korzyści wszystkich instytucji (np. klasztorów), które zyskiwały na handlu solą. Statut precyzyjnie wyznaczał, komu i ile żupa ma wypłacać. Klarownie stało w nim, że żupy solne są własnością królewską, czyli skarbu państwa, bo wtedy było to jedno i to samo. Na mocy statutu głównym administratorem żup solnych został żupnik, który zarządzał albo bezpośrednio w imieniu monarchy, albo jako dzierżawca. Dzierżawa trwała zwykle trzy lata, a żupnik zobowiązany był do przekazywania do skarbca królewskiego stałego czynszu w wysokości co najmniej 18 tys. grzywien rocznie. To były duże pieniądze, wielki majątek - w przeliczeniu na kruszec około 3600 kg srebra. Prawie jedna trzecia budżetu królewskiego pochodziła z żup, zatem można zaryzykować stwierdzenie, że Polska nie poradziłaby sobie bez soli z Wieliczki i Bochni. W dawnych czasach mówiono o niej „białe złoto”, bo z niej m.in. utrzymywano zamki, dwór monarszy, wypłacano pensje. W akcie fundacyjnym Studium Generale (późniejsza Akademia Krakowska) król zapewnił uczelni 340 grzywien rocznie pochodzących ze sprzedaży soli. Potem, począwszy od Jadwigi i Jagiełły, władcy także zasilali kasę uniwersytetu z dochodów ze sprzedaży soli. W drugiej połowie XV w. pieniądze uzyskane z jej wydobycia w znaczący sposób przyczyniły się do odbudowy i rozbudowy Wawelu. Żupnik ie mógł sam sprzedawać sól w kraju i za granicą. Statut króla Kazimierza jasno definiował, kto mógł zajmować się handlem solą. Byli to kupcy solni zwani prasołami. Na mocy królewskiego przywileju bezpośrednio w żupie sól mogli kupować mieszczanie wieliccy, bocheńscy i krakowscy. Wieźli sól m.in. do Oświęcimia, w którym znajdował się skład solny, a nawet dalej na Śląsk, Morawy, aż na Węgry. Bezsoli nikt w czasach bez lodówek nie poradziłby sobie. Drobną sól, tzw. cetnarkę, w Wieliczce można było nabyć u przekupniów, którzy z kolei mieli prawo kupować ją bezpośrednio w kopalni. W XVI w. żupa krakowska była jednym z największych przedsiębiorstw ówczesnej Europy. Zatrudnieni byli w niej nie tylko górnicy, lecz również cieśle, bednarze, kowale, woźnice, stajenni, urzędnicy. Żupy prowadziły własną kuchnię, miały własnego medyka. Za panowania Kazimierza Wielkiego pracowało w niej około 400 osób. Korzystano z fachowców zagranicznych, którzy zostawali często bachmistrzami czy sztygarami, czyli organizatorami pracy w kopalni od strony technicznej. W statucie ustalono, że w każdej kopalni, czyli w Wieliczce i Bochni, będzie pracowało po 60 kopaczy (górników pozyskujących sól kamienną w komorach). Kopacze uzyskali przywilej, na mocy którego żupa musiała odkupić od nich po ustalonej cenie bałwany. Bałwan był blokiem soli w kształcie walca. W czasach Kazimierza Wielkiego produkowano dwa ich rodzaje, które różniły się wagą (390 i 520 kg). Kiedy zaś kopaczowi w miejscu jego pracy skończyła się sól, wtedy żupa miała obowiązek znaleźć mu nową ścianę solną. Z czasem część kopaczy do pracy przy wydobyciu soli zatrudniała innych ludzi. Zawsze jednak w kopalniach soli pracowali wyłącznie ludzie wolni. Autor - historyk Anna Włodarska żródło www.dziennikpolski24.pl
Całkiem przypadkowo znalazłam ten tekst w gazecie i z zainteresowaniem przeczytałam , bo przyznam, że nie znałam bliżej tej historii. Chcę wspomnieć jeszcze o szybie Regis ( przy wejściu do kopalni znajduje się szyb Daniłowicza ) ciekawie odrestaurowanym kilka lat temu oraz o domu tzw. markszajderów, czyli mierniczych górniczych. Dokładnie naprzeciw kopalni. W 1919r. w budynku gościł Józef Piłsudski. Obecnie jest przepięknie odnowiony i mieści się w nim restauracja i bar 'Warzelnia Smaków". Interesują Was takie historie ? A tak z innej beczki, zostawiając historię na boku - zwróciliście uwagę na kolor dzisiejszego nieba - wręcz chabrowy, czysty i prawie bezchmurny ?

Komentarze